Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robin z Krakowa - Miasta Królów Polskich.
Od 31.03.2010 r. przejechałem

221879.75

km w tym 1661.95 w terenie i śniegu.
Jeżdżę z prędkością średnią 25.02 km/h.
Więcej o mnie,

Baton 2023

button stats bikestats.pl

Baton 2022

button stats bikestats.pl

Baton 2021

button stats bikestats.pl

Baton 2020

button stats bikestats.pl

Baton 2019

button stats bikestats.pl

Baton 2018

button stats bikestats.pl

Baton 2017

button stats bikestats.pl

Baton 2016

button stats bikestats.pl

Baton 2015

button stats bikestats.pl

Baton 2014

button stats bikestats.pl

Baton 2013

button stats bikestats.pl

Baton 2012

button stats bikestats.pl

Baton 2011

button stats bikestats.pl

Baton 2010

button stats bikestats.pl

Baton 2009

button stats bikestats.pl

Baton 2008

button stats bikestats.pl

Baton 2007

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robin.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter


Dane wyjazdu:
Dystans: 118.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km. Średnia prędkość: 29.87 km/h.
Elevation: 1678 m.
Rower:Lapierre Sensium 200

Jarna Klasika 2015

Sobota, 30 maja 2015 • dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0

Od trzech lat startuję  w tym wyścigu (2013-2014-2015). Czas jak dotąd najlepszy, ale rekordy jeszcze przede mną!
Wystartowałem z niezdiagnozowanym bólem w okolicach lędźwi (niektórzy mówią: w tym wieku to normalne :) ) Z każdą godziną ból nasilał się. Ale to jeszcze nie koniec przykrych niespodzianek. Wystartowaliśmy o godzinie 11.00. Standardowej blokadzie  organizacyjnej (samochód) zawdzięczam szaleńczy pościg peletonu. Po trzynastu kilometrach, przy skrzyżowaniu drogi 537z 67, pogoń zakończyła się sukcesem. W związku z pożarem samochodu osobowego zmieniono trasę wyścigu.Jechaliśmy ścieżką rowerową, znacznie wolniej, niż planowaliśmy. Mój początkowy "pościg" spowodował  zakwaszenie mięśni. Jechałem  w strefie beztlenowej prawie 50 minut, czego skutki odczułem czterdzieści kilometrów dalej.
Peleton rozerwał się dopiero na 48 km kilometrze w miejscowościach Hozolec - Svaboce, tam próbowałem utrzymać się w środku, jednak mega -skurcze ud uniemożliwiły mi utrzymanie tego  miejsca. W sumie nie  był to jakiś duży podjazd, tylko zakręt 90 stopi i lekka hopka. Od tej pory moim celem było już tylko "dojechać do mety". Przerażała mnie myśl o końcowym podjeździe: Hrebeniok-1625 n.p.m.. Wyobrażałem sobie, że w tym stanie pewnie zejdę z roweru. Ale to  dopiero za 70 km. Tymczasem
 utworzyliśmy dwudziestoosobową grupę, której usilnie się trzymałem, aby nie jechać przez płaskie tereny Słowacji pod wiatr, który zawsze wieje tu od zachodu.Nasza grupa pościgowa rozerwała się na podjeździe. Cudem udało mi się utrzymać z trzema osobami, ale na następnym podjeździe zostałem sam . Po kilku kilometrach dołączył do mnie  kolarz, który miał podobne do moich  dolegliwości skurczowe.
Za bufetem zaczął się podjazd, na którym wyprzedziło mnie kilka osób z mojej kategorii. Beż żalu pozwoliłem im na to, bo moim  celem było dojechanie do mety bez "kłaniania się" Hrebeniokowi. Szczyt czekał na mnie groźny i mściwy. Kątem oka widziałem jego ofiary-kolarzy , którzy zsiedli z rowerów i gwałtownie rozmasowywali uda i łydki. Zacisnąłem zęby i zacząłem walkę na ostatnich 3 km , ze średnim nachyleniem 9,5%. Kolejno "wysiadały  mi": kości śródstopia,  palec lewej nogi, kręgosłup, uda.
Okulary zasłoniły łzy bólu, a zaciśnięte zęby wyglądają na zdjęciu jak triumfalny uśmiech. I..... Udało się!!  Dojechałem!!! To już trzeci raz!!! A w przyszłym roku......(tu mam plan na program naprawczy i sporą poprawę wyniku).
W open byłem na setnym miejscu. To najlepsze moje miejsce w tej edycji jak do tej pory.
Organizacja wyścigu bardzo dobra, dlatego warto ścigać się na Słowacji.




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa trzad
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]