Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi robin z Krakowa - Miasta Królów Polskich.
Od 31.03.2010 r. przejechałem

224018.23

km w tym 1661.95 w terenie i śniegu.
Jeżdżę z prędkością średnią 24.93 km/h.
Więcej o mnie,

Baton 2023

button stats bikestats.pl

Baton 2022

button stats bikestats.pl

Baton 2021

button stats bikestats.pl

Baton 2020

button stats bikestats.pl

Baton 2019

button stats bikestats.pl

Baton 2018

button stats bikestats.pl

Baton 2017

button stats bikestats.pl

Baton 2016

button stats bikestats.pl

Baton 2015

button stats bikestats.pl

Baton 2014

button stats bikestats.pl

Baton 2013

button stats bikestats.pl

Baton 2012

button stats bikestats.pl

Baton 2011

button stats bikestats.pl

Baton 2010

button stats bikestats.pl

Baton 2009

button stats bikestats.pl

Baton 2008

button stats bikestats.pl

Baton 2007

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy robin.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter


Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1129.48 km (w terenie 18.25 km; 1.62%)
Czas w ruchu:45:04
Średnia prędkość:25.06 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:8598 m
Maks. tętno maksymalne:188 (99 %)
Maks. tętno średnie:157 (83 %)
Suma kalorii:36370 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:62.75 km i 2h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
Dystans: 161.40 km.
w tym w terenie: 0.05 km. Średnia prędkość: 27.28 km/h.
Elevation: 1330 m.
Rower:Cinelli Xperience

Na Słowację

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 • dodano: 16.08.2010 | Komentarze 5

Razem z Miłoszem zaplanowaliśmy wypad na Słowację. Miłosz wykonał trasę, ja wgrałem ją do Edge. Niestety w gps nie mam słowackiej mapy, więc była po jazda we mgle, może i czasami dosłownie, ale i tak gps nas prowadził poza 1 błędem, który zrobił wszystko było w porządku.

O 6.10 zjawiłem się u Miłosza, zaparkowałem samochód i prawie niczego nie zapomniałem, poza dowodem osobistym. O 6.30 wyruszyliśmy z VP, na początku zjazd i lekko z góry, więc średnia po 10 km była ponad 40km/h., ale już od Mostu na obwodnicy Starego Sącza wiało tak, że jechaliśmy około 18km/h. Tu są wiatry o charakterze fenowym, zwane też wiatrami ryterskimi.

Most im. Św. Kingi © robin


Dunajec rz. © robin


W Rytrze postój, ja idę kupić bułkę z szynką, bo zjadłem za słabe śniadanie, i dotankować bidon. Potem już jazda prosto do Piwnicznej, gdzie za kostką brukową przekroczyliśmy granicę RP. Od razu inny asfalt, podjazd pokonujemy w cieniu drzew, na razie jest łagodny jak baranek, ale za chwilę zaczyna się kilka kilometrowy 12% podjazd, który kończy się we mgle. I tak mamy już przejechane 53 km.

Podjazd 12% © robin


Na szczycie podjazdu © robin


Jak podjazd to i zjazd, dojeżdżamy do słowackiego miasteczka Stara Lubovna tłum. oryg. chwilę kręcimy się po miasteczku kupujemy coś do picia ceny wiadomo w Euro oczywiście. W obiektyw aparatu wpada nam zamek, brak czasu i inne plany nie pozwalają nam na dokładne obejrzenie zamczyska.

Hrad Lubovna © robin


Fontanna w Stara Lubownia © robin


Jedziemy dalej podziwiając piękne okoliczne miasteczka, i kierowców, którzy bardzo nas lubią, a nawet kochają, tzn. bardzo blisko nas przejeżdżając na tzw. gazetę :-). Zatrzymujemy się na kawę i coś słodkiego w Plavnicy, kawa niby taka sama a lepiej smakowała,

Okolice Orlov © robin


Okolice Orlov © robin


Jeszcze jeden podjazd i wracamy do Polski. W Leluchowie przekraczamy granicę.

Podjazd Sucha Góra © robin


Podjazd Sucha Góra © robin


Przez Muszynę jedziemy do Krynicy-Zdrój, gdzie robimy odpoczynek, na lody w Parku Zdrojowym.

Krynica Zdrój © robin


Został nam tylko jeden podjazd z Krynicy na Krzyżówkę 4km.

Od Krzyżówki do Nowego Sącza czujemy się jak zawodowcy z licznika nie schodzi liczba 40-50km/h. Teraz widzę, że podczas maratonu jechaliśmy cały czas pod górę.

Nowy Sącz © robin


Dojeżdżając do rozjazdu Edge zakomunikował, że wygrałem z VP.
I takim oto sposobem zrobiłem najdłuższy dystans w tym roku.

Mapka
Kategoria 100>


Dane wyjazdu:
Dystans: 100.30 km.
w tym w terenie: 0.00 km. Średnia prędkość: 28.25 km/h.
Elevation: 484 m.
Rower:Cinelli Xperience

Droginia - Lubomierz

Sobota, 14 sierpnia 2010 • dodano: 14.08.2010 | Komentarze 3

Kiedy się obudziłem uliczka była mokra, zgodnie z prognozą pogody w nocy miało padać i padało. Ubrałem się ciepło i pojechałem w dół, po 7km przebieranka bo za gorąco mi było. Na termometrze 20 stopni, więc w miarę ciepło. Na dziś zaplanowałem podjazd pod Krowiarki, ale z domu mam tam 82km. Więc dziś nie zdążyłem, wybrałem na dziś płaską trasę z tylko 484 metrami podjazdów, czyli płasko.
W Mszanie Dolnej skręciłem na Zabrzeż, bo jeszcze nigdy tam nie byłem, dojechałem do miejsca gdzie zaczyna się Gorczański Park Narodowy, całe 50 km pod wiatr, dobrze, że droga powrotna była z wiatrem w plecy.

Jezioro Dobczyckie o poranku © robin


Zarabie © robin


Lubomierz © robin


Rzeka Raba © robin


Trasa: Droginia – Osieczany – Myślenice – Stróża – Pcim – Lubień – Kasinka Mała – Mszana Dolna – Mszana Górna – Lubomierz – i powrót tą samą drogą.

A to zdjęcia z Babiej Góry.

mapka
Kategoria 100>


Dane wyjazdu:
Dystans: 10.00 km.
w tym w terenie: 8.00 km. Średnia prędkość: 21.43 km/h.
Elevation: m.
Rower:KROSS A6

W terenie

Czwartek, 12 sierpnia 2010 • dodano: 12.08.2010 | Komentarze 4

Pojechaliśmy z synem do lasu blisko Drogini, jechało się dobrze, miejscami dużo błota, ale udało się przejechać, wyjechaliśmy po drugiej strony lasu w Łękach na szczycie dużej góry pod którą nigdy nie wyjeżdżaliśmy, ale teraz z niej zjechaliśmy pod kościół w Drogini.
Aby nie wyjeżdżać pod górę znowu skręciliśmy w lewo w dróżkę po kilometrze droga się skończyła i zaczęło się błoto przejechane przez spycharkę, która tu chyba planuje zrobić drogę pod górę. Ubrudziliśmy się równo, ale było warto, bo trasa była technicznie trudna, a synowi ta wiedza się sprzyda. Kiedy już wyjechaliśmy na górę byliśmy obok domu, w miejscu gdzie wjechaliśmy w las.



Dane wyjazdu:
Dystans: 126.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km. Średnia prędkość: 26.62 km/h.
Elevation: 983 m.
Rower:Cinelli Xperience

Droginia - Sułkowice - Sucha Beskidzka - Mszana Dolna - Lubień - Myślenice

Wtorek, 10 sierpnia 2010 • dodano: 10.08.2010 | Komentarze 6

Zjazdy z góry, zagryzam zęby zimno oj zimno, poranki coraz zimniejsze.

Dziś chciałem skrócić dystans, bo chciałem zrobić tylko 100 km, zamiast przez Rudnik pojechałem przez Bysinę, bo zrobili tam nową drogę, potem przełęcz Sanguszki, już mnie nie zastanawiała, co to za podjazd! Potem jak zwykle podjazdy za Makowem, w Bystrej i Jordanowie dojazd do Skomielnej i przez Rabkę do Mszanej Dolnej a potem już płasko do Lubienia.

W sumie 120 czy 100 km nie ma różnicy, po takim treningu można iść do pracy.

Kategoria 100>


Dane wyjazdu:
Dystans: 57.20 km.
w tym w terenie: 2.00 km. Średnia prędkość: 25.05 km/h.
Elevation: 636 m.
Rower:Cinelli Xperience

Droginia - Dobczyce - Wiśniowa - Łęki - Dobczyce

Niedziela, 8 sierpnia 2010 • dodano: 08.08.2010 | Komentarze 0

Najpierw pojechałem z synem do Osieczan, zaliczając wszystkie możliwe zakątki a potem już runda trasą: Droginia - Kornatka - Dobczyce - Wiśniowa - Łęki - Dobczyce. Tempo spokojne - odpoczynek po wczorajszych zawodach. Dziś patrzę na to po analizie i widzę, że pojechałem tak sobie, nawet tętno średnie nie wyszło wyścigowe, czyli pojechałem swoim tempem.



Dane wyjazdu:
Dystans: 85.90 km.
w tym w terenie: 0.00 km. Średnia prędkość: 25.14 km/h.
Elevation: 1121 m.
Rower:Cinelli Xperience

II Karpacki Maraton Rowerowy w Nowym Sączu

Sobota, 7 sierpnia 2010 • dodano: 07.08.2010 | Komentarze 8

Oczywiście za późno wstaliśmy i wynikły z tego powodu pewne nieporozumienia. Mieliśmy do pokonania samochodem trasę z rowerami do Nowego Sącza 80km, gps wyznaczył optymalną trasę i poinformował, że będziemy na miejscu o 9.50 trochę późno, bo jeszcze miałem nas zarejestrować, przebrać się i przekręcić żonie pedał, bo jej się naderwał, to trochę mało czasu. Jakieś 50km po wyjechaniu z domu zorientowałem się, że nie mam butów z spd, no to chyba się zabiję na trasie, a tu patrzę mam zapasowe pedały, których nie przykręciłem żonie, trzeba je tylko przemontować i pojadę w sandałach sic! Na plac startowy wjechałem równo 9.50.

Kiedy przyjechałem pod PTTK niektórzy kolarze już czekali ustawieni na starcie, ja dopiero zacząłem się organizować tzn. rejestrować się, ubierać, zdejmować rowery, wtedy zobaczyłem Miłosza, który pomógł mi założyć zwykłe pedały z tworzywa sztuczne do mojej szosówki, bo zapomniałem butów spd, lecz miałem sandały – zwykłe nie mylić z sandałami spd  Bardzo chciałem podziękował Miłoszowi, bo bez niego nie zdążył bym nawet wystartować w maratonie.

Od startu zaczęła się ostra rywalizacja, aby dogonić czołówkę jechałem już na początku z maksymalnym tętnem. Początek już pod górę i nagły kręty zjazd bardzo złym asfaltem z betonowymi hopkami, na ostatnim hopku moim rowerem porzuca tracę równowagę i z krzykiem lecę prosto na barierkę, gdzie ktoś przede mną zaliczył upadek, robi mi miejsce ja puszczam rower i zatrzymuję się na nogach bez gleby, szok wszyscy klną na organizatorów jak można coś takiego umieścić na trasie. Tutaj ucieka mi czołówka a wraz z nią Miłosz. Dojeżdżam do głównej drogi przecinam ją i dalej pod górę od tego miejsca zaczyna się już 18 km pod górę urozmaicone licznym górkami w górkach. Trasa nie jest oznakowana tak jak powinna, Ci co znają to w porządku, kilka razy musiałem czekać na wolniejszych zawodników, którzy wiedzieli jak jechać! Na najwyższym wzniesieniu do którego prowadziła ścianka brakło mi przełożeń jak i moim kolegom, którzy jechali obok na samym szczycie bufet, tu poszedłem na chwilę w las, patrzę a tam uciekło mi około 5 bikerów, których wyprzedziłem wcześniej i tak goniłem ich przez blisko 30km.

Pomimo, że jechałem bardzo szybko dopiero dogoniłem ich na podjazdach w Ptaszkowej i Królowa Polska, wyprzedzałem powoli 4 bikerów i już prawie do końca jechałem z jednym i to notabene z Krakowa ziomalem, który podobnie jak ja był pierwszy raz na takiej imprezie.

Na trasie było sześć punktów kontrolnych gdzie trzeba było umieścić swój CHIP, który zrobił mi odcisk na palcu.
Nogi odparzyłem sobie w tych pi….. sandałach, ale ważne, że pomimo wcześniejszych niedogodności losu wystartowałem i nie przyjechałem ostatni.

Na przyszłość postaram się wyeliminować popełnione błędy, których podczas wyścigu zauważyłem u siebie kilka, to błędy taktyczne i logistyczne.

Po maratonie szybki posiłek i pojechałem do Nawojowej po żonę i syna.

Cały maraton to trasa 73,90 km. pokonany wg. chipa w 188 minut.
Wyniki: 12/15 w najsilniejszej i najliczniejszej kategorii B oraz 41/70 w Open.

Moja rodzina brała udział w trasie rodzinnej w tym samym Maratonie, ale szczegóły będą u Tadzia na blogu.

Kategoria Zawody


Dane wyjazdu:
Dystans: 64.30 km.
w tym w terenie: 0.00 km. Średnia prędkość: 27.17 km/h.
Elevation: 748 m.
Rower:Cinelli Xperience

Droginia - Mszana Dolna

Czwartek, 5 sierpnia 2010 • dodano: 05.08.2010 | Komentarze 2

Wydaje mi się, że znalazłem optymalną trasę w okolicy, w której tymczasowo pomieszkuję.
Płaskiej trasy tutaj się nie znajdzie, więc ten profil mi zaczął odpowiadać, jak się tak przyzwyczaję to pewnie będę tęsknił za górami.

Ale czeka mnie jeszcze objechanie Tatr i życiówka, ciekawe, czy uda się to zrealizować, a tymczasem w sobotę II Karpacki Maraton Rowerowy w Nowym Sączu.

Dziś udało mi się wyjechać wszędzie na 39X21 czyli dwie koronki miałem w zapasie.

Trasa: Droginia - Myślenice - Lubień - Kasinka Mała - Mszana Dolna - Kasina Wielka - Wiśniowa - Trzemeśnia - Droginia

Wodospad Trzemeśniaczek © robin


Nie Niagara © robin


Strumyczek Trzemeśniak © robin


Podjazdy © robin


Kościół w Kasinie Wielkiej © robin


Widoki na trasie © robin


Moje pagóreczki © robin






Dane wyjazdu:
Dystans: 88.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km. Średnia prędkość: 22.47 km/h.
Elevation: 1643 m.
Rower:Cinelli Xperience

Droginia - Kasina Wielka

Poniedziałek, 2 sierpnia 2010 • dodano: 02.08.2010 | Komentarze 0

Trasa: Droginia - Trzemeśnia - Wiśniowa - Kasina Wielka - Gruszowiec

Wróciłem ze Śląska do Drogini.

Tyle udało mi się dziś przejechać w drodze do Limanowej, już niewiele brakło, ale czas się skończył i musiałem wracać!

Ale na początek podczas zjazdu "snake" - szybko wymieniłem dętkę i nie wracałem się po zapasową bo pod górę miałem :-) Moja wina, bo po dwóch tygodniach nie dopompowałem opon.
Dziś pobiłem rekord jeśli chodzi o podjazdy 1643 metry w pionie. To trochę za dużo jak na zwykłe przejazdy, poproszę o inne drogi w tej okolicy!!!

Zdjęcia nie ładują się, uzupełnię jak tylko będę miał pole :-)