Info
Ten blog rowerowy prowadzi robin z Krakowa - Miasta Królów Polskich.Od 31.03.2010 r. przejechałem
224018.23
km w tym 1661.95 w terenie i śniegu.Jeżdżę z prędkością średnią 24.93 km/h.
Więcej o mnie,
Baton 2023
Baton 2022
Baton 2021
Baton 2020
Baton 2019
Baton 2018
Baton 2017
Baton 2016
Baton 2015
Baton 2014
Baton 2013
Baton 2012
Baton 2011
Baton 2010
Baton 2009
Baton 2008
Baton 2007
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń28 - 0
- 2024, Grudzień35 - 0
- 2024, Listopad27 - 0
- 2024, Październik22 - 0
- 2024, Wrzesień21 - 0
- 2024, Sierpień25 - 0
- 2024, Lipiec22 - 0
- 2024, Czerwiec23 - 0
- 2024, Maj27 - 0
- 2024, Kwiecień26 - 0
- 2024, Marzec30 - 0
- 2024, Luty27 - 0
- 2024, Styczeń32 - 0
- 2023, Grudzień37 - 0
- 2023, Listopad29 - 0
- 2023, Październik24 - 0
- 2023, Wrzesień23 - 0
- 2023, Sierpień22 - 0
- 2023, Lipiec26 - 0
- 2023, Czerwiec22 - 0
- 2023, Maj32 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 0
- 2023, Marzec23 - 0
- 2023, Luty30 - 0
- 2023, Styczeń37 - 0
- 2022, Grudzień39 - 0
- 2022, Listopad28 - 0
- 2022, Październik36 - 0
- 2022, Wrzesień25 - 0
- 2022, Sierpień33 - 0
- 2022, Lipiec34 - 0
- 2022, Czerwiec35 - 1
- 2022, Maj41 - 0
- 2022, Kwiecień41 - 0
- 2022, Marzec34 - 0
- 2022, Luty30 - 0
- 2022, Styczeń38 - 0
- 2021, Grudzień28 - 0
- 2021, Listopad31 - 0
- 2021, Październik33 - 2
- 2021, Wrzesień25 - 0
- 2021, Sierpień22 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec22 - 0
- 2021, Maj30 - 0
- 2021, Kwiecień26 - 0
- 2021, Marzec21 - 0
- 2021, Luty17 - 0
- 2021, Styczeń29 - 0
- 2020, Grudzień42 - 0
- 2020, Listopad50 - 0
- 2020, Październik52 - 0
- 2020, Wrzesień27 - 0
- 2020, Sierpień20 - 1
- 2020, Lipiec24 - 0
- 2020, Czerwiec22 - 0
- 2020, Maj26 - 1
- 2020, Kwiecień36 - 0
- 2020, Marzec30 - 0
- 2020, Luty28 - 0
- 2020, Styczeń33 - 0
- 2019, Grudzień29 - 0
- 2019, Listopad29 - 0
- 2019, Październik23 - 0
- 2019, Wrzesień23 - 0
- 2019, Sierpień21 - 0
- 2019, Lipiec31 - 0
- 2019, Czerwiec34 - 1
- 2019, Maj35 - 1
- 2019, Kwiecień32 - 2
- 2019, Marzec27 - 0
- 2019, Luty30 - 0
- 2019, Styczeń32 - 0
- 2018, Grudzień33 - 0
- 2018, Listopad17 - 0
- 2018, Październik39 - 0
- 2018, Wrzesień42 - 0
- 2018, Sierpień33 - 0
- 2018, Lipiec34 - 0
- 2018, Czerwiec28 - 0
- 2018, Maj26 - 0
- 2018, Kwiecień23 - 0
- 2018, Marzec27 - 0
- 2018, Luty20 - 0
- 2018, Styczeń28 - 0
- 2017, Grudzień20 - 0
- 2017, Listopad30 - 0
- 2017, Październik32 - 0
- 2017, Wrzesień19 - 0
- 2017, Sierpień23 - 4
- 2017, Lipiec27 - 0
- 2017, Czerwiec28 - 0
- 2017, Maj15 - 0
- 2017, Kwiecień10 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty17 - 0
- 2017, Styczeń28 - 4
- 2016, Grudzień18 - 0
- 2016, Listopad19 - 2
- 2016, Październik20 - 0
- 2016, Wrzesień26 - 0
- 2016, Sierpień29 - 1
- 2016, Lipiec36 - 0
- 2016, Czerwiec29 - 2
- 2016, Maj33 - 0
- 2016, Kwiecień27 - 0
- 2016, Marzec25 - 0
- 2016, Luty22 - 0
- 2016, Styczeń26 - 2
- 2015, Grudzień25 - 0
- 2015, Listopad22 - 1
- 2015, Październik16 - 5
- 2015, Wrzesień18 - 0
- 2015, Sierpień20 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec25 - 0
- 2015, Maj23 - 0
- 2015, Kwiecień28 - 0
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty21 - 3
- 2015, Styczeń12 - 0
- 2014, Grudzień9 - 2
- 2014, Listopad14 - 2
- 2014, Październik11 - 3
- 2014, Wrzesień21 - 0
- 2014, Sierpień30 - 4
- 2014, Lipiec23 - 0
- 2014, Czerwiec18 - 0
- 2014, Maj22 - 0
- 2014, Kwiecień24 - 0
- 2014, Marzec21 - 0
- 2014, Luty21 - 0
- 2014, Styczeń21 - 1
- 2013, Grudzień13 - 6
- 2013, Listopad8 - 0
- 2013, Październik22 - 0
- 2013, Wrzesień28 - 0
- 2013, Sierpień36 - 0
- 2013, Lipiec28 - 0
- 2013, Czerwiec30 - 0
- 2013, Maj32 - 0
- 2013, Kwiecień28 - 0
- 2013, Marzec20 - 0
- 2013, Luty14 - 0
- 2013, Styczeń16 - 2
- 2012, Grudzień10 - 5
- 2012, Listopad15 - 11
- 2012, Październik27 - 15
- 2012, Wrzesień36 - 17
- 2012, Sierpień35 - 14
- 2012, Lipiec24 - 1
- 2012, Czerwiec27 - 22
- 2012, Maj28 - 21
- 2012, Kwiecień27 - 15
- 2012, Marzec19 - 45
- 2012, Luty19 - 49
- 2012, Styczeń17 - 60
- 2011, Grudzień17 - 61
- 2011, Listopad26 - 40
- 2011, Październik38 - 66
- 2011, Wrzesień30 - 58
- 2011, Sierpień32 - 63
- 2011, Lipiec19 - 114
- 2011, Czerwiec19 - 53
- 2011, Maj21 - 81
- 2011, Kwiecień15 - 43
- 2011, Marzec14 - 43
- 2011, Luty10 - 34
- 2011, Styczeń9 - 31
- 2010, Grudzień9 - 6
- 2010, Listopad9 - 46
- 2010, Październik15 - 35
- 2010, Wrzesień16 - 105
- 2010, Sierpień18 - 61
- 2010, Lipiec19 - 107
- 2010, Czerwiec20 - 168
- 2010, Maj16 - 226
- 2010, Kwiecień10 - 154
- 2010, Marzec14 - 216
- 2010, Luty15 - 176
- 2010, Styczeń14 - 140
- 2009, Grudzień15 - 240
- 2009, Listopad18 - 199
- 2009, Październik23 - 132
- 2009, Wrzesień20 - 148
- 2009, Sierpień28 - 144
- 2009, Lipiec22 - 89
- 2009, Czerwiec17 - 109
- 2009, Maj18 - 142
- 2009, Kwiecień19 - 120
- 2009, Marzec19 - 140
- 2009, Luty13 - 93
- 2009, Styczeń17 - 101
- 2008, Grudzień18 - 140
- 2008, Listopad20 - 115
- 2008, Październik25 - 124
- 2008, Wrzesień23 - 113
- 2008, Sierpień23 - 98
- 2008, Lipiec18 - 100
- 2008, Czerwiec25 - 102
- 2008, Maj22 - 38
- 2008, Kwiecień20 - 20
- 2008, Marzec13 - 1
- 2008, Luty8 - 0
- 2008, Styczeń3 - 0
- 2007, Grudzień1 - 0
- 2007, Listopad1 - 1
- 2007, Październik1 - 0
- 2007, Wrzesień4 - 0
- 2007, Sierpień6 - 0
- 2007, Lipiec6 - 0
- 2007, Czerwiec4 - 0
- 2007, Maj4 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
100>
Dystans całkowity: | 10361.06 km (w terenie 24.15 km; 0.23%) |
Czas w ruchu: | 335:30 |
Średnia prędkość: | 27.52 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.70 km/h |
Suma podjazdów: | 69111 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (85 %) |
Suma kalorii: | 237122 kcal |
Liczba aktywności: | 87 |
Średnio na aktywność: | 119.09 km i 4h 21m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
Dystans: 120.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: 36.55 km/h.
Elevation: 792 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Pieskowa Skała w deszczu 6 osób na starcie - deszcz.
Niedziela, 12 sierpnia 2012 • dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0
Pod M1 stawili się: Marta, Marcin, Grzegorz, Rysiek, Szczepan i ja, od razu pojechaliśmy w kierunku Pieskowej Skały.
Chmury wisiały, ale nie padało. Tempo spokojne jak na początek. Na pierwszym podjeździe w Batowicach czekamy na Martę i Marcina. Potem długa prosta - Marta gdzieś zostaje w tyle, oczywiście tempo już jest szybkie. Wszystko wchodzi z blatu. Skała - Iwanowice jedziemy w 19 minut, nawet na kole nie można odpocząć - jest orka, tu spotykamy Martę!!! Jak Ona jechała, że jest przed nami - tego chyba nigdy się nie dowiemy. Na Rynku w Skale tracimy kontakt z Martą my jedziemy na Wolbrom. Pierwszy przystanek przy mleczarni w Skale, tutaj łapię gumę, szybko ją zmieniam i jedziemy.
Czuję zakwasy po wczorajszym bieganiu. Ale jeszcze tylko kilka podjazdów i reszta z góry, niestety w Pieskowej Skale po zjeździe łapie nas ulewa i tak trzyma do Skały. Planujemy szybką ucieczkę do Krakowa, nawet nie wiem jak się znalazłem w Zielonkach. Tu gumę łapie Grzegorz. Rozjeżdżamy się, za chwilę na podjeździe pod Bibice dogania nas Marcin - brak łyżek do kół, daję łyżki i jedziemy dalej tu rozdzielamy się ze Szczepanem. Jadę tylko z Ryśkiem, planujemy dobić do setki, więc jedziemy jeszcze do Raciborowic tu jednak rezygnujemy, deszcz wisi na włosku. I już przy Dłubni dopada nas następna ulewa, jedziemy jeszcze nad zalew pod Dom Wędkarza, deszcz nie przestaje, mi wyjątkowo udaje się dojechać do 100 km.
Wyjazd super, szkoda tylko Marty i przemoknięcia, ale zawsze tempo jest dostosowane do większości kolarzy. Tak nie poczekaliśmy więcej na Martę - ale z tego co pamiętam mówiłem koleżance, że to trening nie wycieczka, więc czuję się fair, choć jest mi głupio!
Drugi wyjazd to wycieczka z Tadziem w okienku pomiędzy ulewami udało się ujechać 20 km ostatni kilometr już w deszczu.
Chmury wisiały, ale nie padało. Tempo spokojne jak na początek. Na pierwszym podjeździe w Batowicach czekamy na Martę i Marcina. Potem długa prosta - Marta gdzieś zostaje w tyle, oczywiście tempo już jest szybkie. Wszystko wchodzi z blatu. Skała - Iwanowice jedziemy w 19 minut, nawet na kole nie można odpocząć - jest orka, tu spotykamy Martę!!! Jak Ona jechała, że jest przed nami - tego chyba nigdy się nie dowiemy. Na Rynku w Skale tracimy kontakt z Martą my jedziemy na Wolbrom. Pierwszy przystanek przy mleczarni w Skale, tutaj łapię gumę, szybko ją zmieniam i jedziemy.
Czuję zakwasy po wczorajszym bieganiu. Ale jeszcze tylko kilka podjazdów i reszta z góry, niestety w Pieskowej Skale po zjeździe łapie nas ulewa i tak trzyma do Skały. Planujemy szybką ucieczkę do Krakowa, nawet nie wiem jak się znalazłem w Zielonkach. Tu gumę łapie Grzegorz. Rozjeżdżamy się, za chwilę na podjeździe pod Bibice dogania nas Marcin - brak łyżek do kół, daję łyżki i jedziemy dalej tu rozdzielamy się ze Szczepanem. Jadę tylko z Ryśkiem, planujemy dobić do setki, więc jedziemy jeszcze do Raciborowic tu jednak rezygnujemy, deszcz wisi na włosku. I już przy Dłubni dopada nas następna ulewa, jedziemy jeszcze nad zalew pod Dom Wędkarza, deszcz nie przestaje, mi wyjątkowo udaje się dojechać do 100 km.
Wyjazd super, szkoda tylko Marty i przemoknięcia, ale zawsze tempo jest dostosowane do większości kolarzy. Tak nie poczekaliśmy więcej na Martę - ale z tego co pamiętam mówiłem koleżance, że to trening nie wycieczka, więc czuję się fair, choć jest mi głupio!
Drugi wyjazd to wycieczka z Tadziem w okienku pomiędzy ulewami udało się ujechać 20 km ostatni kilometr już w deszczu.
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 161.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: 33.89 km/h.
Elevation: 900 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Objazd trasy IC Kraków plus Niepołomice
Sobota, 7 lipca 2012 • dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0
Razem z Grzegorzem i Ryśkiem najpierw objazd trasy z Budzynia a potem Niepołomice ponieważ było południe a my mieliśmy dopiero setkę a jechało się super na zmianach.
CCC w Puszczy Niepołomickiej© robin
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 107.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: km/h.
Elevation: 1340 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Dookoła Zalewu Dobczyckiego
Piątek, 15 czerwca 2012 • dodano: 20.06.2012 | Komentarze 0
Częściowo pojechałem po trasie środowego IC Kraków a potem do Myślenic.
Trasa nieźle pofałdowana, dalej po trasie czasówki dla juniorów czyli przez Droginię do Dobczyc - tam przystanek na lody i powrót znowu po trasie IC Kraków.
Mapka
Trasa nieźle pofałdowana, dalej po trasie czasówki dla juniorów czyli przez Droginię do Dobczyc - tam przystanek na lody i powrót znowu po trasie IC Kraków.
Mapka
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 108.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: km/h.
Elevation: 2200 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Galicja Road Maraton 2012
Sobota, 9 czerwca 2012 • dodano: 10.06.2012 | Komentarze 6
Zaczynam relację od organizacji wyścigu, ponieważ warto zwrócić na nią uwagę, to ona chyba wygrała pod każdym względem, nie umniejszając oczywiście roli prawdziwym zwycięzcom.
Biuro wyścigu mieściło się na stadionie KS Szreniawa w Nowym Wiśniczu, przez co było dużo miejsca dla samochodów jak i samych zawodników, których stawiło się 135. Sama odprawa była również „czytelna”, ze względu na nagłośnienie, można było przygotowywać się do wyścigu słuchając ważnych informacji tego co będzie nas czekało na trasie.
W pakiecie startowym otrzymaliśmy m.in.: bidon do sporządzania napojów, napój energetyczny, 2 batoniki, napój ISO w proszku wszystko firmy ACTIVELAB, która była jednym ze sponsorów, drewnianą figurkę kolarza, mapę, numer startowy z czipem oraz kilka gadżetów drugiego sponsora czyli PZU (długopis, smycz i breloczek). Jak widać pakiet był solidny.
Na starcie spotkałem dużo znajomych tych, których już znałem i widziałem oraz nowych, z którymi znałem się tylko z Internetu.
Start rozpoczął się punktualnie o godzinie 9.00, zawodnicy startowali według kategorii w grupach po około 10 osób, ja wystartowałem w grupie 7.
W tym miejscu muszę się jakoś usprawiedliwić, że w czwartek poszedłem z rodziną na Kasprowy Wierch i miałem problemy z chodzeniem, ale to był tylko i wyłącznie mój problem, dobrze, że na rowerze mogłem jeździć prawie bez bólu, dopiero, gdy jechałem na stojąco zakwasy dawały znać o sobie już na pierwszych łagodnych podjazdach : - ) Dość silny ból pleców też mi przeszkadzał, ale to pewnie dlatego, że napakowałem za dużo do kieszonek : - )
Ruszyliśmy dość ostro, dopiero na trzecim podjeździe zrezygnowałem z pomocy grupy, bo uznałem, że szybkie tempo na początku raczej mi nie pomoże, a utrudni dojechanie do mety, wiedząc co mnie jeszcze czeka. Tym bardziej, że okulary mi zaparowały i musiałem je schować do kieszeni, a gąbki w kasku nie nadążały z utrzymaniem potu, więc lało mi się po oczach, nie miałem czym tego ogarnąć, ponieważ nie miałem rękawiczek ani nic pod ręką, jechałem dalej bez okularów ryzykując wpadnięciem czegoś do oczu.
Zatrzymałem się tylko na pierwszym bufecie zatankować bidon i zjeść banana, ale to wszystko w locie. Drugi bufet zostawiłem, bo byliśmy za bardzo rozpędzeni i nie chciałem wieźć dodatkowego balastu pod Wojakową!
Gdzieś w połowie trasy na długim zjeździe dojechał do mnie Łukasz z Krakowa, z którym jechaliśmy jakieś 25 procent całego dystansu, jestem mu wdzięczny za pomoc. Na zjeździe z Wojakowej jednak mi ucieka a ja nie mam siły już dalej go gonić. W okolicy Iwkowej kolarz w żółto niebieskim stroju próbuje scalić naszą grupkę, w której jedziemy już po zjeździe, ale za chwilę pod górę jadę tylko z Robertem również z Krakowa.
Kiedy tydzień temu objechałem trasę z kolegą Bradim, wydawała mi się trudniejsza niż teraz, te kilkanaście podjazdów na trasie zrobiło swoje, na dodatek kiedy na szosie pojawił się napis 9km meta dopadł nas deszcz, nawet nie miałem siły zapinać już kamizelki. Ledwo widziałem na oczy bo okulary były w kieszeni a deszcz zacinał równo, niesiony jednak euforią końca wyścigu i tylko jednym ostatnim 12 procentowym podjazdem pod Zamek w Nowym Wiśniczu dojechałem do mety cały i zdrowy.
W tym maratonie (czasówce) nie było można za bardzo pojechać w grupie, bo i tak za chwilę podjazd pokazał, gdzie kto jest w szeregu.
Podsumowując maraton chciałem podziękować jeszcze raz Łukaszowi. Poznałem na żywo osoby, które znałem z netu i jestem zadowolony, że dojechałem na metę, wyniki jakie są takie są, nigdy nie byłem dobrym „góralem” to dopiero mój siódmy start w ciągu trzech lat, myślę, że z wiekiem będzie lepiej? : - )
Pozostaje satysfakcja, że dojechałem i to nie ostatni.
Wyniki:
Kategoria: B 27/37
Open: 84/135
Nie wiem jak zrobili to organizatorzy, ale aż łza kręciła się w oku jak na mieście i podczas samego wyścigu jeździło pełno samochodów z flagami biało-czerwonymi - momentami wydawało się, że jest to wyścig międzynarodowy! : - )
To zdjęcie wykonane przez Gabi fotografującą kolarzy podczas wyścigu.
Biuro wyścigu mieściło się na stadionie KS Szreniawa w Nowym Wiśniczu, przez co było dużo miejsca dla samochodów jak i samych zawodników, których stawiło się 135. Sama odprawa była również „czytelna”, ze względu na nagłośnienie, można było przygotowywać się do wyścigu słuchając ważnych informacji tego co będzie nas czekało na trasie.
W pakiecie startowym otrzymaliśmy m.in.: bidon do sporządzania napojów, napój energetyczny, 2 batoniki, napój ISO w proszku wszystko firmy ACTIVELAB, która była jednym ze sponsorów, drewnianą figurkę kolarza, mapę, numer startowy z czipem oraz kilka gadżetów drugiego sponsora czyli PZU (długopis, smycz i breloczek). Jak widać pakiet był solidny.
Na starcie spotkałem dużo znajomych tych, których już znałem i widziałem oraz nowych, z którymi znałem się tylko z Internetu.
Start rozpoczął się punktualnie o godzinie 9.00, zawodnicy startowali według kategorii w grupach po około 10 osób, ja wystartowałem w grupie 7.
W tym miejscu muszę się jakoś usprawiedliwić, że w czwartek poszedłem z rodziną na Kasprowy Wierch i miałem problemy z chodzeniem, ale to był tylko i wyłącznie mój problem, dobrze, że na rowerze mogłem jeździć prawie bez bólu, dopiero, gdy jechałem na stojąco zakwasy dawały znać o sobie już na pierwszych łagodnych podjazdach : - ) Dość silny ból pleców też mi przeszkadzał, ale to pewnie dlatego, że napakowałem za dużo do kieszonek : - )
Ruszyliśmy dość ostro, dopiero na trzecim podjeździe zrezygnowałem z pomocy grupy, bo uznałem, że szybkie tempo na początku raczej mi nie pomoże, a utrudni dojechanie do mety, wiedząc co mnie jeszcze czeka. Tym bardziej, że okulary mi zaparowały i musiałem je schować do kieszeni, a gąbki w kasku nie nadążały z utrzymaniem potu, więc lało mi się po oczach, nie miałem czym tego ogarnąć, ponieważ nie miałem rękawiczek ani nic pod ręką, jechałem dalej bez okularów ryzykując wpadnięciem czegoś do oczu.
Zatrzymałem się tylko na pierwszym bufecie zatankować bidon i zjeść banana, ale to wszystko w locie. Drugi bufet zostawiłem, bo byliśmy za bardzo rozpędzeni i nie chciałem wieźć dodatkowego balastu pod Wojakową!
Gdzieś w połowie trasy na długim zjeździe dojechał do mnie Łukasz z Krakowa, z którym jechaliśmy jakieś 25 procent całego dystansu, jestem mu wdzięczny za pomoc. Na zjeździe z Wojakowej jednak mi ucieka a ja nie mam siły już dalej go gonić. W okolicy Iwkowej kolarz w żółto niebieskim stroju próbuje scalić naszą grupkę, w której jedziemy już po zjeździe, ale za chwilę pod górę jadę tylko z Robertem również z Krakowa.
Kiedy tydzień temu objechałem trasę z kolegą Bradim, wydawała mi się trudniejsza niż teraz, te kilkanaście podjazdów na trasie zrobiło swoje, na dodatek kiedy na szosie pojawił się napis 9km meta dopadł nas deszcz, nawet nie miałem siły zapinać już kamizelki. Ledwo widziałem na oczy bo okulary były w kieszeni a deszcz zacinał równo, niesiony jednak euforią końca wyścigu i tylko jednym ostatnim 12 procentowym podjazdem pod Zamek w Nowym Wiśniczu dojechałem do mety cały i zdrowy.
W tym maratonie (czasówce) nie było można za bardzo pojechać w grupie, bo i tak za chwilę podjazd pokazał, gdzie kto jest w szeregu.
Podsumowując maraton chciałem podziękować jeszcze raz Łukaszowi. Poznałem na żywo osoby, które znałem z netu i jestem zadowolony, że dojechałem na metę, wyniki jakie są takie są, nigdy nie byłem dobrym „góralem” to dopiero mój siódmy start w ciągu trzech lat, myślę, że z wiekiem będzie lepiej? : - )
Pozostaje satysfakcja, że dojechałem i to nie ostatni.
Wyniki:
Kategoria: B 27/37
Open: 84/135
Nie wiem jak zrobili to organizatorzy, ale aż łza kręciła się w oku jak na mieście i podczas samego wyścigu jeździło pełno samochodów z flagami biało-czerwonymi - momentami wydawało się, że jest to wyścig międzynarodowy! : - )
Galicja Road Maraton 2012© robin
To zdjęcie wykonane przez Gabi fotografującą kolarzy podczas wyścigu.
Galicja Road Maraton 2012 V2© robin
Bradi na starcie Galicja Road Maraton 2012© robin
Dane wyjazdu:
Dystans: 108.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: km/h.
Elevation: 2222 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Galicja Roadmaraton - objazd trasy
Wtorek, 5 czerwca 2012 • dodano: 05.06.2012 | Komentarze 4
Planowany był wyjazd w innym składzie osobowym a w końcu pojechaliśmy z Bradim.
Pogoda nie zachęcała do wyjazdu, mżyło! Zabrałem ze sobą błotniki Sks Race blade do szosy, miałem nowe ubranko nie chciałem go zbyt ubrudzić. W sumie założyłem tylko na tylne koło roweru i wystarczyło.
Na miejscu czyli po dojechaniu do Nowego Wiśnicza również mżyło, temperatura 17 stopni.
Rozpakowaliśmy rowery, szybkie zakupy w sklepie i ruszyliśmy na trasę, prowadził nas track wgrany do mojego Garmina. Błędem było ubieranie kurteczki przeciwdeszczowej co prawda cieniutkiej, ale z gorszą oddychalnością, bezrękawnik i rękawki w zupełności by wystarczyły. Na zjazdach było zimno, a na podjazdach gorąco, jeszcze w trakcie wyszło takie słońce, że popłynęliśmy.
Już na początku wiedzieliśmy, że na trasie czeka nas około 1o podjazdów, dlatego jechaliśmy spokojnie pokonując każdy podjazd, jednak podjazdów nie raz nie da się pokonać spokojnie bo można spaść z roweru na bok :-) i tak było kilka razy podczas eksploracji trasy.
Pierwszy podjazd na 6 km trasy, zwykły, przy głównej drodze nie ma się czego spodziewać niezwykłego, następnie ostry zjazd i skręcamy w lewo. Drugi podjazd znajduje się już na bocznej drodze też zwykły, ale zjazd niebezpieczny można wjechać na podwórko jak się przeskoczy głęboki rów, uwaga żwir na końcu zjazdu i ostro w prawo. Trzeci i czwarty podjazd znajduje się też na bocznych drogach, więc zjazdy niebezpieczne, wąskie ścieżki na dwa rowery.
Dalsze podjazdy nic ciekawego nie wnoszą, przerwę robimy w Kamionnej na 59 km trasy, jest tam taki mały Punkt gastronomiczny i sklep. 15 minut przerwy na coś gorącego i jedziemy dalej, tam z głównej drogi skręcamy ostro w prawo.
Za Rajbrotem zjeżdżamy bardzo nisko do koryta rzeki i znowu skręcamy w pola czyli wąską asfaltową drogę szeroką na niecałe dwa może dwa i pół metra. I tam się zaczyna najgorszy bo na 75 km trasy stromy i długi podjazd, praktycznie on bardzo zmęczył najbardziej moje plecy. 6 km różnego rodzaju serpentyn ciągnących się na szczyt wśród domów, ale skoro ludzie tam samochodami wyjeżdżają to nie jest jeszcze tak źle, więc i rowerem też można.
Potem osiem km zjazdu i dalej jeszcze 3 małe podjazdy, ale już nie jechało mi się tak jak przed tym ósmym podjazdem, byłem zmęczony.
Na koniec zjazdowe serpenty z Iwkowej do Tymowej.
Chciałem dodać, że było tylko 17 stopni a nie 30-35 jak to bywa ostatnio na maratonach.
Jeżeli Ktoś dużo jeździ po górkach a nie tylko jak ja do Niepołomic po płaskim to ta trasa może zrobić też wrażenie, że Ktoś te podjazdy tak ładnie ułożył w całość i nagromadził ich tak dużo na tak krótkiej trasie, że ja musiałbym do Niepołomic jechać 6 razy robiąc przy tym 700 km :-)
W sobotę wyścig - już bez kawy ze śmietanką w trakcie :-)
Koncentrowałem się na podjazdach a aparat został w samochodzie, więc brak zdjęć a było co fotografować.
Pogoda nie zachęcała do wyjazdu, mżyło! Zabrałem ze sobą błotniki Sks Race blade do szosy, miałem nowe ubranko nie chciałem go zbyt ubrudzić. W sumie założyłem tylko na tylne koło roweru i wystarczyło.
Na miejscu czyli po dojechaniu do Nowego Wiśnicza również mżyło, temperatura 17 stopni.
Rozpakowaliśmy rowery, szybkie zakupy w sklepie i ruszyliśmy na trasę, prowadził nas track wgrany do mojego Garmina. Błędem było ubieranie kurteczki przeciwdeszczowej co prawda cieniutkiej, ale z gorszą oddychalnością, bezrękawnik i rękawki w zupełności by wystarczyły. Na zjazdach było zimno, a na podjazdach gorąco, jeszcze w trakcie wyszło takie słońce, że popłynęliśmy.
Już na początku wiedzieliśmy, że na trasie czeka nas około 1o podjazdów, dlatego jechaliśmy spokojnie pokonując każdy podjazd, jednak podjazdów nie raz nie da się pokonać spokojnie bo można spaść z roweru na bok :-) i tak było kilka razy podczas eksploracji trasy.
Pierwszy podjazd na 6 km trasy, zwykły, przy głównej drodze nie ma się czego spodziewać niezwykłego, następnie ostry zjazd i skręcamy w lewo. Drugi podjazd znajduje się już na bocznej drodze też zwykły, ale zjazd niebezpieczny można wjechać na podwórko jak się przeskoczy głęboki rów, uwaga żwir na końcu zjazdu i ostro w prawo. Trzeci i czwarty podjazd znajduje się też na bocznych drogach, więc zjazdy niebezpieczne, wąskie ścieżki na dwa rowery.
Dalsze podjazdy nic ciekawego nie wnoszą, przerwę robimy w Kamionnej na 59 km trasy, jest tam taki mały Punkt gastronomiczny i sklep. 15 minut przerwy na coś gorącego i jedziemy dalej, tam z głównej drogi skręcamy ostro w prawo.
Za Rajbrotem zjeżdżamy bardzo nisko do koryta rzeki i znowu skręcamy w pola czyli wąską asfaltową drogę szeroką na niecałe dwa może dwa i pół metra. I tam się zaczyna najgorszy bo na 75 km trasy stromy i długi podjazd, praktycznie on bardzo zmęczył najbardziej moje plecy. 6 km różnego rodzaju serpentyn ciągnących się na szczyt wśród domów, ale skoro ludzie tam samochodami wyjeżdżają to nie jest jeszcze tak źle, więc i rowerem też można.
Potem osiem km zjazdu i dalej jeszcze 3 małe podjazdy, ale już nie jechało mi się tak jak przed tym ósmym podjazdem, byłem zmęczony.
Na koniec zjazdowe serpenty z Iwkowej do Tymowej.
Chciałem dodać, że było tylko 17 stopni a nie 30-35 jak to bywa ostatnio na maratonach.
Jeżeli Ktoś dużo jeździ po górkach a nie tylko jak ja do Niepołomic po płaskim to ta trasa może zrobić też wrażenie, że Ktoś te podjazdy tak ładnie ułożył w całość i nagromadził ich tak dużo na tak krótkiej trasie, że ja musiałbym do Niepołomic jechać 6 razy robiąc przy tym 700 km :-)
W sobotę wyścig - już bez kawy ze śmietanką w trakcie :-)
Koncentrowałem się na podjazdach a aparat został w samochodzie, więc brak zdjęć a było co fotografować.
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 148.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: km/h.
Elevation: 1345 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Chełm w Myśleniach i potem regeneracja po Krakowie
Wtorek, 15 maja 2012 • dodano: 15.05.2012 | Komentarze 0
1. 111 km – Zaplanowany trening z podjazdami w tym na górę Chełm w Myślenicach.
Razem z Okim i Mateuszem spotkaliśmy się pod estakadą, dojechał jeszcze Antek, następnie pojechaliśmy przez miasto, w kierunku Tyńca wałem a potem do Skawiny. Tam koledzy pokazali mi nową drogę, którędy jeszcze nie jechałem. Gdzieś właśnie w tym miejscu z dalszej jazdy zrezygnował Antek, pojechaliśmy dalej w trójkę. Wyjechaliśmy w malowniczej scenerii około miejscowości Bęczarka a stamtąd już zakopianką pojechaliśmy do Myślenic. W Myślenicach szybko ul. Leśną udaliśmy się w kierunku góry Chełm. Dojechaliśmy tylko do miejsca gdzie kończy się asfalt, dalej szkoda kół i tak pot lał się z nas dosłownie strużkami. Podczas zjazdu w dolnej części złapałem „snejka”, ale szybko wymieniłem dętkę i pojechaliśmy dalej. Nie potrzebnie tak szybko zjeżdżałem po złej nawierzchni asfaltu.
Dalsza droga prowadziła przez Polankę potem częściowo po trasie IC Kraków, gdzieś w Świątnikach koledzy odbili na Mogilany aby zobaczyć finisz Małopolskiego Wyścigu Górskiego a ja sam wróciłem przez Swoszowice do Krakowa, nie miałem już czasu na oglądanie wyścigu, kończył mi się limit czasu.
Dziś było dużo podjazdów.
2. 37 km – Rodzinna wycieczka regeneracyjna na Błonia.
Pogoda była piękna a ja musiałem się zregenerować, więc razem z Justyną, Przemkiem i Tadziem pojechaliśmy na krakowskie błonia bulwarami obok Wawelu.
Jechaliśmy spokojnie rozmawiając sobie. Jednak znowu zastała nas noc, a my jeszcze nie mieliśmy zamontowanego oświetlenia, trzeba o tym pamiętać, aby nie wyjść na ignorantów.
Ogólnie cały dzień zamknął się w prawie 150 km.
Kadencja: 60 - masakra
Podjazdy: Kategoria 5x3, Kategoria 4x1, Kategoria 2x1
Samopoczucie: 8/10
Temperatura: 25 stopni, czyste przejrzyste niebo, bez wiatru.
Razem z Okim i Mateuszem spotkaliśmy się pod estakadą, dojechał jeszcze Antek, następnie pojechaliśmy przez miasto, w kierunku Tyńca wałem a potem do Skawiny. Tam koledzy pokazali mi nową drogę, którędy jeszcze nie jechałem. Gdzieś właśnie w tym miejscu z dalszej jazdy zrezygnował Antek, pojechaliśmy dalej w trójkę. Wyjechaliśmy w malowniczej scenerii około miejscowości Bęczarka a stamtąd już zakopianką pojechaliśmy do Myślenic. W Myślenicach szybko ul. Leśną udaliśmy się w kierunku góry Chełm. Dojechaliśmy tylko do miejsca gdzie kończy się asfalt, dalej szkoda kół i tak pot lał się z nas dosłownie strużkami. Podczas zjazdu w dolnej części złapałem „snejka”, ale szybko wymieniłem dętkę i pojechaliśmy dalej. Nie potrzebnie tak szybko zjeżdżałem po złej nawierzchni asfaltu.
Dalsza droga prowadziła przez Polankę potem częściowo po trasie IC Kraków, gdzieś w Świątnikach koledzy odbili na Mogilany aby zobaczyć finisz Małopolskiego Wyścigu Górskiego a ja sam wróciłem przez Swoszowice do Krakowa, nie miałem już czasu na oglądanie wyścigu, kończył mi się limit czasu.
Dziś było dużo podjazdów.
2. 37 km – Rodzinna wycieczka regeneracyjna na Błonia.
Pogoda była piękna a ja musiałem się zregenerować, więc razem z Justyną, Przemkiem i Tadziem pojechaliśmy na krakowskie błonia bulwarami obok Wawelu.
Jechaliśmy spokojnie rozmawiając sobie. Jednak znowu zastała nas noc, a my jeszcze nie mieliśmy zamontowanego oświetlenia, trzeba o tym pamiętać, aby nie wyjść na ignorantów.
Ogólnie cały dzień zamknął się w prawie 150 km.
Rodzinnie na bulwarach© robin
Kadencja: 60 - masakra
Podjazdy: Kategoria 5x3, Kategoria 4x1, Kategoria 2x1
Samopoczucie: 8/10
Temperatura: 25 stopni, czyste przejrzyste niebo, bez wiatru.
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 115.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: km/h.
Elevation: 1290 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Sołtysi Dział i w końcu 40000 km na rowerze
Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 • dodano: 23.04.2012 | Komentarze 7
Następnego dnia po jak dla mnie zadowalającym wyniku w Cracovia Mini Maraton, który przebiegłem w „tlenie” 90-92% max HR, pojechaliśmy w trójkę z Bradim i Okim na Sołtysi Dział mięśnie miałem bardzo zakwaszone, pomimo tylko dziewiętnastu minut biegu.
Wyjazd nastąpił chwilę po ósmej rano, ubrany byłem jeszcze bardziej wiosenno niż letnio, czyli na „długo”, miejscami było za gorącą, ale na długich zjazdach gdybym był ubrany na „krótko” to pewnie bym zamarzł.
Spod wiaduktu na skrzyżowaniu Alei 29 Listopada i ulicy Lublańskiej pojechaliśmy Alejami przez miasto do Tyńca i dalej przez Skawinę do Radziszowa potem krótki odcinek drogą nr 52 do Biertowic. Od Sułkowic droga zaczyna unosić się lekko w górę w kierunku przełęczy Sanguszki, my jednak skręcamy na ulubiony wszystkim podjazd Sołtysi Dział. Jest to odcinek zaczynający się w Harbutowicach i na długości około pięciu kilometrów średnie nachylenie wynosi 5,1% co nie jest jakimś super wynikiem, ale jeśli Ktoś na początku się „napali” to końcówka podjazdu może go zaskoczyć swoimi 18% i tak było w tym przypadku.
Potem następuje szybki zjazd i już mniej stromy podjazd na przełęcz Szklarską, stamtąd już długi zjazd do Stróży po nieciekawej nawierzchni drogi, tutaj była mi niezbędna kamizelka przeciwwietrzna. Do Myślenic jechaliśmy starą zakopianką. W Myślenicach uzupełniliśmy zawartość bidonów i przez Świątniki Górne i podjazdy, które się tam znajdujące znane już wcześniej chociażby z IC Kraków dojechałem ledwo, ledwo do Krakowa. Koledzy pojechali w lewo a ja prosto przeciąłem niedobitków idących w Cracovia Maraton (oczywiście piszę to z szacunkiem do nich) bo dla mnie byłby to wysiłek porównywalny z jazdą na rowerze na dystansie 500 km. Dojechałem do domu ze spóźnieniem około 20 minut, bo liczyłem, że na 12.30 będę już w domu.
Podsumowując wyjazd, nie powinienem jechać tak zakwaszony na tyle podjazdów, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
Dziękuję kolegom za uczestnictwo i do następnego …
Temperatura: 10 – 15 stopni.
Zachmurzenie umiarkowane.
Podjazdy: 1x Kategoria 3, 3x Kategoria 5.
Wyjazd nastąpił chwilę po ósmej rano, ubrany byłem jeszcze bardziej wiosenno niż letnio, czyli na „długo”, miejscami było za gorącą, ale na długich zjazdach gdybym był ubrany na „krótko” to pewnie bym zamarzł.
Spod wiaduktu na skrzyżowaniu Alei 29 Listopada i ulicy Lublańskiej pojechaliśmy Alejami przez miasto do Tyńca i dalej przez Skawinę do Radziszowa potem krótki odcinek drogą nr 52 do Biertowic. Od Sułkowic droga zaczyna unosić się lekko w górę w kierunku przełęczy Sanguszki, my jednak skręcamy na ulubiony wszystkim podjazd Sołtysi Dział. Jest to odcinek zaczynający się w Harbutowicach i na długości około pięciu kilometrów średnie nachylenie wynosi 5,1% co nie jest jakimś super wynikiem, ale jeśli Ktoś na początku się „napali” to końcówka podjazdu może go zaskoczyć swoimi 18% i tak było w tym przypadku.
Potem następuje szybki zjazd i już mniej stromy podjazd na przełęcz Szklarską, stamtąd już długi zjazd do Stróży po nieciekawej nawierzchni drogi, tutaj była mi niezbędna kamizelka przeciwwietrzna. Do Myślenic jechaliśmy starą zakopianką. W Myślenicach uzupełniliśmy zawartość bidonów i przez Świątniki Górne i podjazdy, które się tam znajdujące znane już wcześniej chociażby z IC Kraków dojechałem ledwo, ledwo do Krakowa. Koledzy pojechali w lewo a ja prosto przeciąłem niedobitków idących w Cracovia Maraton (oczywiście piszę to z szacunkiem do nich) bo dla mnie byłby to wysiłek porównywalny z jazdą na rowerze na dystansie 500 km. Dojechałem do domu ze spóźnieniem około 20 minut, bo liczyłem, że na 12.30 będę już w domu.
Podsumowując wyjazd, nie powinienem jechać tak zakwaszony na tyle podjazdów, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
Dziękuję kolegom za uczestnictwo i do następnego …
Temperatura: 10 – 15 stopni.
Zachmurzenie umiarkowane.
Podjazdy: 1x Kategoria 3, 3x Kategoria 5.
Na Sołtysim Dziale© robin
Na Sołtysim Dziale 2© robin
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 125.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: 29.41 km/h.
Elevation: 1071 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Kraków-Trzebinia-Olkusz-Skała-Kraków
Piątek, 4 listopada 2011 • dodano: 04.11.2011 | Komentarze 6
Zapowiadała się ładna pogoda, ale nie aż tak ładna jaka była w rzeczywistości. Kiedy wyjeżdżałem na termometrze było zaledwie 8 stopni, jednak przejeżdżając pierwsze kilometry czułem, że będzie jeszcze cieplej i za niedługo się roztopię.
Przejeżdżaliśmy dzisiaj obok nowo otwartego Ronda Ofiar Katynia. Są nawet ścieżki rowerowe piękne takie czerwone.
Droga w kierunku Trzebini to DK 79 jest gładka jak stół, ale niebezpieczna ze względu na ilość tirów, jednak udało się ją szybko przejechać bo to tylko 45 km, Miłosz próbował oczywiście łapać co drugi wolniej jadący pojazd, jednak one za chwilę skręcały. Bardzo szybko dojechaliśmy do Trzebini, średnia powyżej 30.
W sklepie napełniliśmy bidony i pojechaliśmy dalej, podobno miała być to prosta droga ale i tak zrobiliśmy dodatkowy podjazd niepotrzebnie. Kawałek dalej trafiliśmy na prawidłową drogę do Olkusza, prowadziła ona bardzo malowniczymi krajobrazami po obydwu stronach drogi, było kilka podjazdów, ale o lekkim nachyleniu.
I jesteśmy już w Olkuszu – trzeba przejechać przez miasto a tu jeszcze ciągle podjazdy a nogi już mówią nie, bo wczoraj wieczorem biegałem. Na szczęście skręcamy już kierunku Sułoszowej, a tu pamiętam były zjazdy, lecz nie! - znowu kilka podjazdów.
Od Sułoszowej to faktycznie już same zjazdy do Ojcowa na zacienionej drodze wilgoć – jest ślisko trzeba uważać – widoki rekompensują zimne powiew chłodu tu w dolince. Jeszcze tylko podjazd do Skały i jesteśmy w domu tzn. na trasie do domu.
Miał być dziś trening z podjazdami, więc był.
Asfalt na całej długości trasy 99% idealny.
Podjazdy: Kat5.x3
Temperatura: 8-16 stopni, bezchmurne niebo, słonecznie.
Samopoczucie: 9/10
Kadencja: 76
Przejeżdżaliśmy dzisiaj obok nowo otwartego Ronda Ofiar Katynia. Są nawet ścieżki rowerowe piękne takie czerwone.
Estakada Rondo Ofiar Katynia© robin
Estakada Rondo Ofiar Katynia© robin
Droga w kierunku Trzebini to DK 79 jest gładka jak stół, ale niebezpieczna ze względu na ilość tirów, jednak udało się ją szybko przejechać bo to tylko 45 km, Miłosz próbował oczywiście łapać co drugi wolniej jadący pojazd, jednak one za chwilę skręcały. Bardzo szybko dojechaliśmy do Trzebini, średnia powyżej 30.
W Trzebini ...© robin
Trzebinia© robin
W sklepie napełniliśmy bidony i pojechaliśmy dalej, podobno miała być to prosta droga ale i tak zrobiliśmy dodatkowy podjazd niepotrzebnie. Kawałek dalej trafiliśmy na prawidłową drogę do Olkusza, prowadziła ona bardzo malowniczymi krajobrazami po obydwu stronach drogi, było kilka podjazdów, ale o lekkim nachyleniu.
Trzebinia - Olkusz© robin
Robin na trasie Trzebinia - Olkusz© robin
Miłosz na trasie Trzebinia - Olkusz© robin
I jesteśmy już w Olkuszu – trzeba przejechać przez miasto a tu jeszcze ciągle podjazdy a nogi już mówią nie, bo wczoraj wieczorem biegałem. Na szczęście skręcamy już kierunku Sułoszowej, a tu pamiętam były zjazdy, lecz nie! - znowu kilka podjazdów.
Maczuga Herkulesa© robin
Maczuga w Pieskowej Skale© robin
Od Sułoszowej to faktycznie już same zjazdy do Ojcowa na zacienionej drodze wilgoć – jest ślisko trzeba uważać – widoki rekompensują zimne powiew chłodu tu w dolince. Jeszcze tylko podjazd do Skały i jesteśmy w domu tzn. na trasie do domu.
Miał być dziś trening z podjazdami, więc był.
Asfalt na całej długości trasy 99% idealny.
Podjazdy: Kat5.x3
Temperatura: 8-16 stopni, bezchmurne niebo, słonecznie.
Samopoczucie: 9/10
Kadencja: 76
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 100.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: km/h.
Elevation: 1645 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Zakopane i okolice
Czwartek, 29 września 2011 • dodano: 29.09.2011 | Komentarze 9
W Środę przejechałem sto km po płaskim czyli Puszcza Niepołomicka i okolice, nie chciałem się przemęczać bo wiedziałem, że w czwartek będę jeździł po górkach i to dużych górkach.
Start dzisiejszej wycieczki, bo nie był to chyba trening rozpocząłem z Kościeliska. Przejechałem przez Zakopane do Poronina,
Dunajec, rz. Poronin
przed remontowanym mostem skręciłem na Suche w dalszej części czeka nas podjazd pod [b[Ząb[/b] po lewej stronie piękne widoki na Tatry.
Na skrzyżowaniu w miejscowości Ząb
skręcam w lewo na Gubałówkę, docieram tam w miarę szybko, ale delektuję się widokami gór i tatrzańskich krów.
Asfalt taki sobie, nie rewelacyjny ale powoli da się wyjechać. Na Gubałówce akurat zaszło słońce na termometrze 10 stopni.
Tutaj planowałem wypić sobie kawę lub coś innego w ciepłym górskim słoneczku, robię kilka zdjęć i zjeżdżam w kierunku miejscowości Dzianisz. To był szybki zjazd, ale rekord prędkości tam nie padł bo jest tam gorszy asfalt.
Dojeżdżam do Chochołowa mam możliwość wyjazdu za granicę, ale pozostaje w kraju.
Skręcam na Czerwienne znowu dłuższy podjazd tu mijam 3 rowerzystów męczących się na podjeździe, chwilę dalej spada mi łańcuch, więc oni dojeżdżają i chwilę rozmawiamy. Z rozmowy wynika, że mają jechać pod jakiś kościółek w pobliżu widzę Kościółek, ale nic nie mówię - jadę dalej. Za chwilę patrzę jest kościółek a do niego prowadzi ostra ścianka, gdzie na pewno pchałbym rower.
Natomiast ja pojechałem w kierunku miejscowości Ząb, ale skręciłem w lewo na Sierockie Leszczyny i na dół do Białego Dunajca. Jeśli ktoś lubi podjazdy to powinien podjechać przez Leszczyny z Białego Dunajca polecam niezły podjazd.
Z Białego Dunajca kieruję się oczywiście na ... Gliczarów Dolny i Górny.
Jadę sobie do góry i myślę, ale Ci kolarze mają prze....ne na ulicy napisy:
"HUZAR", "Bodzio", "CCC" "Bukowina Terma..." i inne. Podobno jest to najcięższy podjazd w całej Europie Wschodniej 23 procent. Oglądając relację z TdP widzę, że też tam jadą zygzakiem jak ja! Normalnie nie miałbym okazji, ale z góry jechał samochód ciężarówka taka co wozi drewno z lasu i musiałem zatrzymać się w połowie podjazdu, więc właśnie mam dwie foty to co za mną
i to co przede mną.
Potem wstaję i jadę dalej szerokim łukiem do góry. Na ten czas mam już w nogach dokładnie 56km po górach. Dałem radę jest nieźle.
Z Gliczarowa już mamy praktycznie zjazd do samego Poronina. Potem powrót do Zakopanego. Dojeżdżam do Kościeliska jem obiad na liczniku 81km, więc do setki brakuje dziewiętnastu. Chwila namysłu czy dobijam do setki, przebieram się i jadę na miasto, przejeżdżam przez Krupówki potem jadę pod skocznie
i co dalej.
Kuźnice - Nie wiem czy można tu wjeżdżać rowerem, ale oprócz zakazu ruchu poza wyjątkami ... nic o rowerze nie napisali, więc jadę, znowu podjazd. Objeżdżam parking i jadę na dół do samochodu. Jeszcze podjazd pod Kościelisko i na liczniku drugi dzień pod rząd 100 km. Nie jest źle. Tym razem jednak czuję zmęczenie nóg - ponad 1600 w pionie jednak robi swoje, nawet jak nie przejeżdża się tego tempem wyścigowym.
Robin na Gubałówce© robin
Start dzisiejszej wycieczki, bo nie był to chyba trening rozpocząłem z Kościeliska. Przejechałem przez Zakopane do Poronina,
Dunajec w Poroninie© robin
Dunajec, rz. Poronin
przed remontowanym mostem skręciłem na Suche w dalszej części czeka nas podjazd pod [b[Ząb[/b] po lewej stronie piękne widoki na Tatry.
Widok na Giewont© robin
Na skrzyżowaniu w miejscowości Ząb
Szlak papieski - Ząb© robin
skręcam w lewo na Gubałówkę, docieram tam w miarę szybko, ale delektuję się widokami gór i tatrzańskich krów.
Tatrzańska krowa© robin
Asfalt taki sobie, nie rewelacyjny ale powoli da się wyjechać. Na Gubałówce akurat zaszło słońce na termometrze 10 stopni.
Giewont© robin
Robin na Gubałówce© robin
Tutaj planowałem wypić sobie kawę lub coś innego w ciepłym górskim słoneczku, robię kilka zdjęć i zjeżdżam w kierunku miejscowości Dzianisz. To był szybki zjazd, ale rekord prędkości tam nie padł bo jest tam gorszy asfalt.
Dojeżdżam do Chochołowa mam możliwość wyjazdu za granicę, ale pozostaje w kraju.
Skręcam na Czerwienne znowu dłuższy podjazd tu mijam 3 rowerzystów męczących się na podjeździe, chwilę dalej spada mi łańcuch, więc oni dojeżdżają i chwilę rozmawiamy. Z rozmowy wynika, że mają jechać pod jakiś kościółek w pobliżu widzę Kościółek, ale nic nie mówię - jadę dalej. Za chwilę patrzę jest kościółek a do niego prowadzi ostra ścianka, gdzie na pewno pchałbym rower.
Czerwienne© robin
Natomiast ja pojechałem w kierunku miejscowości Ząb, ale skręciłem w lewo na Sierockie Leszczyny i na dół do Białego Dunajca. Jeśli ktoś lubi podjazdy to powinien podjechać przez Leszczyny z Białego Dunajca polecam niezły podjazd.
Z Białego Dunajca kieruję się oczywiście na ... Gliczarów Dolny i Górny.
Jadę sobie do góry i myślę, ale Ci kolarze mają prze....ne na ulicy napisy:
"HUZAR", "Bodzio", "CCC" "Bukowina Terma..." i inne. Podobno jest to najcięższy podjazd w całej Europie Wschodniej 23 procent. Oglądając relację z TdP widzę, że też tam jadą zygzakiem jak ja! Normalnie nie miałbym okazji, ale z góry jechał samochód ciężarówka taka co wozi drewno z lasu i musiałem zatrzymać się w połowie podjazdu, więc właśnie mam dwie foty to co za mną
Gliczarów Górny #2© robin
i to co przede mną.
Gliczarów Górny© robin
Potem wstaję i jadę dalej szerokim łukiem do góry. Na ten czas mam już w nogach dokładnie 56km po górach. Dałem radę jest nieźle.
Z Gliczarowa już mamy praktycznie zjazd do samego Poronina. Potem powrót do Zakopanego. Dojeżdżam do Kościeliska jem obiad na liczniku 81km, więc do setki brakuje dziewiętnastu. Chwila namysłu czy dobijam do setki, przebieram się i jadę na miasto, przejeżdżam przez Krupówki potem jadę pod skocznie
Wielka Krokiew© robin
i co dalej.
Kuźnice - Nie wiem czy można tu wjeżdżać rowerem, ale oprócz zakazu ruchu poza wyjątkami ... nic o rowerze nie napisali, więc jadę, znowu podjazd. Objeżdżam parking i jadę na dół do samochodu. Jeszcze podjazd pod Kościelisko i na liczniku drugi dzień pod rząd 100 km. Nie jest źle. Tym razem jednak czuję zmęczenie nóg - ponad 1600 w pionie jednak robi swoje, nawet jak nie przejeżdża się tego tempem wyścigowym.
Kategoria 100>
Dane wyjazdu:
Dystans: 100.00 km.
w tym w terenie: 0.00 km.
Średnia prędkość: 29.13 km/h.
Elevation: 313 m.
Rower:Lapierre Sensium 200
Kraków - Niepołomice - Bochnia - Kraków 8k km
Środa, 28 września 2011 • dodano: 28.09.2011 | Komentarze 1
Ponad dwadzieścia stopni na plusie zachęca do jazdy, dziś było przepięknie.
Wybrałem płaską trasę bo trzeba się roztrenować po sezonie. Tempo też w miarę spokojne.
W Puszczy Niepołomickiej jeszcze nie widać pełnej jesieni. Dziś nie robiłem czasówki na kwadracie bo jakoś mi się nie chciało.
Za to zjadłem smaczny obiad w Gospodzie nad Rabą - Makaron z kurczakiem, pesso i oliwki.
Nie chciałem dzisiaj przesadzać z dystansem, ale musiałem zrobić kółko nad zalewem aby dobić do pełnej setki. I tak w tym roku ósmy tysiąc km zaliczone.
Trasa: Kraków - Lubocza - Wadów (tunel) - Ruszcza - Wyciąże - Niepołomice - Droga Królewska do puszczy - Żubrostrada - Damienice - Proszówki - Bochnia - Baczków - Gawłówek - Mikluszowice - Żubrostrada - Wola Batorska - Niepołomice - Kościelniki - Węgrzynowice - Ruszcza - Wadów - Lubocza - Kraków - ul. Kocmyrzowska - ul. Bulwarowa - Zalew i dom
Wybrałem płaską trasę bo trzeba się roztrenować po sezonie. Tempo też w miarę spokojne.
W Puszczy Niepołomickiej jeszcze nie widać pełnej jesieni. Dziś nie robiłem czasówki na kwadracie bo jakoś mi się nie chciało.
Za to zjadłem smaczny obiad w Gospodzie nad Rabą - Makaron z kurczakiem, pesso i oliwki.
Nie chciałem dzisiaj przesadzać z dystansem, ale musiałem zrobić kółko nad zalewem aby dobić do pełnej setki. I tak w tym roku ósmy tysiąc km zaliczone.
Trasa: Kraków - Lubocza - Wadów (tunel) - Ruszcza - Wyciąże - Niepołomice - Droga Królewska do puszczy - Żubrostrada - Damienice - Proszówki - Bochnia - Baczków - Gawłówek - Mikluszowice - Żubrostrada - Wola Batorska - Niepołomice - Kościelniki - Węgrzynowice - Ruszcza - Wadów - Lubocza - Kraków - ul. Kocmyrzowska - ul. Bulwarowa - Zalew i dom
Puszcza Niepołomicka #2© robin
Puszcza Niepołomicka© robin
Gospoda nad Rabą© robin
Gospoda nad Rabą #2© robin
W puszczy ...© robin
Kategoria 100>